Dlaczego musimy przyjąć dwie dawki szczepionki przeciw Covid-19
logo
czytaj E-gazety prasa online


Jedna dawka szczepionki to za mało...

2021-01-29

Fot. pixabay.com

Po zaszczepieniu pierwszą dawką nie możemy jeszcze czuć się bezpiecznie. Mało tego, pomiędzy pierwszą a drugą dawką trzeba w szczególny sposób się chronić, bo można zachorować i w efekcie szczepienie drugą dawką może być przełożone na później. Dlatego z wizy­tami lub spotkaniami towarzyskimi warto wstrzy­mać się do drugiej dawki i odczekać zalecane 7 lub 14 dni - w zależności od przyjętej szczepionki. Dopiero wtedy na­bieramy pełnej odporności immunologicznej.

Jak mówili eksperci podczas webinarium „COVID-owe pią­tki” organizowanego przez Stowarzyszenie Higieny Leczni­ctwa skuteczność szczepionek przeciwko COVID-19 kilka-kilkanaście dni od przyjęcia drugiej dawki została okreś­lo­na na ok. 95 proc. - niezależnie od wieku, płci, rasy, grupy etnicznej, współwystępowania otyłości i innych chorób towarzyszących. Badania wskazują, że pierwsza dawka pobudza działanie układu immunologicznego, ale nie w takim stopniu, jak tego byśmy chcieli - ocenia się, że zape­wnia skuteczność na poziomie ok. 50 proc. Ostrożne ana­lizy badań sugerują, że większa odporność na COVID-19 uwidacznia się po 14 dniach od zaszczepienia. 

- Nie jest ona jednak wystarczająca - druga dawka jest absolutnie niezbędna, bo to ona podbija odpowiedź im­munologiczną, powoduje ponowny kontakt z antygenem, po którym układ immunologiczny zaczyna działać na peł­nych obrotach. Nie można więc sądzić, że już po pierwszej dawce mamy problem z głowy. Wręcz przeciwnie – po­między szczepieniami trzeba na siebie bardzo uważać, ponieważ zachorowanie może odroczyć drugą dawkę – mówi Serwisowi Zdrowie biolog medyczny dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Występują pewne różnice, jeśli chodzi o moment, w któ­rym po zaszczepieniu osiągniemy optymalny poziom od­porności. M.in. jest on zależny od preparatu, jakim zosta­niemy zaszczepieni. Obecnie na polskim rynku dostępne mamy dwa preparaty: z badań wynika, że optymalną od­porność w przypadku preparatu BNT162b2 (Pfizer/BioN­Tech) uzyskujemy po 7 dniach od otrzymania drugiej daw­ki. Biorąc pod uwagę, że odstęp pomiędzy pierwszą i dru­gą dawką wynosi trzy tygodnie, to możemy się spo­dzie­wać, że poziom odpowiedzi immunologicznej dający nam maksymalną ochronę osiągniemy cztery tygodnie od mo­mentu pierwszego szczepienia.

W przypadku drugiej szczepionki - mRNA-1273 (Moderna), optymalna odpowiedź immunologiczna jest obserwowana po dwóch tygodniach od momentu otrzymania dawki nu­mer jeden, a interwał czasowy pomiędzy pierwszą i drugą dawką wynosi cztery tygodnie – w sumie więc czas osią­gania pełnej odporności jest dłuższy o dwa tygodnie niż w przypadku szczepionki Pfizera i trwa sześć tygodni. 

- Jeżeli chodzi o osoby starsze, to zarówno jedna jak i dru­ga szczepionka jest dla nich immunogenna, czyli zaszcze­pienie powoduje wyzwolenie reakcji układu immunologi­cznego na poziomie pożądanym. Dlatego też te szczepio­nki – w przeciwieństwie do innych, będących także zaa­wansowanej w fazie badań – zostały dopuszczone do użytku – wyjaśnia specjalista.

Czy szczepionki chronią przed zakażeniem?

Warto powiedzieć, że na ten moment nie możemy odpo­wiedzieć na jedno zasadnicze pytanie – o ile wiemy, że zaszczepienie chroni przed objawowym COVID-19, to nie mamy pewności, czy chroni także przed bezobjawowym. A to oznacza, że nie wiemy czy te osoby, pomimo zasz­czepienia, przypadkiem nie będą rozprzestrzeniać dalej wirusa. 

- Nie wiemy tego z prostej przyczyny – nie zbadano tego w trzeciej fazie badania (podobnie zresztą jak w przypa­dku innych szczepionek), bo tzw. punktem końcowym (ustalonym w protokole badań klinicznych – przyp. red) jest objawowa choroba. W przeciwnym razie sprawdzenie tego wymagałoby testowania dziesiątek tysięcy osób przynajmniej dwa, trzy razy na tydzień, a to byłoby bardzo trudne logistyczne. Samo prowadzenie badań poszukują­cych skutecznej szczepionki w takim czasie jak pandemia wyzwaniem – uważa specjalista.

Planując badania kliniczne jego sponsor określa tzw. pun­kty końcowe, czyli określone efekty, które da się zmierzyć w trakcie badania. Może to być na przykład w przypadku leków – śmiertelność z powodu choroby, na którą jest lek albo/i czas progresji choroby. W przypadku szczepionek przeciwko COVID-19 punktem końcowym było wystąpie­nie objawowego COVID-19 oraz COVID-19 potwierdzone testem. 

Podczas webinaru eksperci wskazali, że istnieją przesłanki dające nadzieję, że dostępne szczepionki chronią przed wystąpieniem bezobjawowego zakażenia po szczepieniu; można je formułować na podstawie badań na makakach, u których zrobiono coś, czego nie można zrobić na lu­dziach: zaszczepiono je, a później eksperymentalnie zaka­żono wirusem. Zwierzęta nie wykazywały po tej sy­tu­acji zakażeń, co daje nadzieję, że podobnie będzie u  ludzi. Jednak aby nabrać tej pewności, trzeba będzie to pot­wie­rdzić w obserwacji osób zaszczepionych w normalnym trybie. 

- Ale z tego właśnie powodu zaleca się, aby osoby zasz­czepione póki co nadal nosiły maseczki i zasłaniały usta i nos. To konieczne, póki nie wyjaśnimy kwestii bezobjawo­wego zakażenia – podkreśla lekarz.

Kto nie zostanie zaszczepiony

W kontekście osób starszych warto jeszcze powiedzieć, że są osoby starsze, które mogą nie zostać zakwalifiko­wane do szczepienia. Może się tak np. z powodu niesta­bilnego przebiegu przewlekłej choroby lub intensywnego leczenia farmakologicznego na przykład lekami immuno­supresyjnymi - to nie jest dobry moment na zaszczepie­nie. 

- Znam osoby, które się tym martwią. Najlepiej wtedy zas­tosować metodę tzw. kokonu, czyli zaszczepić wszystkich wokół chorego. Zakładając, że największy kontakt ma on z osobami bliskimi z rodziny, zaszczepienie rodziny spowo­du­je utworzenie czegoś w rodzaju parasolu ochronnego wobec tego, który nie może być zaszczepiony. To strategia stosowana już wcześniej, która dobrze się sprawdza, warto więc z niej skorzystać – namawia dr Piotr Rzymski.

Monika Wysocka, www.zdrowie.pap.pl

baner